W tym wideo odpowiem Ci na pytanie, czy jak Ci wyszedł pozytywny wynik opiatów w moczu,
to masz jakąś szansę na pozytywny wynik badań odwoławczych dla kierowców,
kiedy według twojej wiedzy poszedłeś do WOMP "czysty"!
Mój widz został jakiś czas temu złapany za jazdę pod wpływem marihuany,
miękkiego narkotyku, odrobił swoją lekcję, przed pójściem na badania przebadał się na THC testem z apteki,
a w laboratorium WOMP: nagle [jak grom z jasnego nieba] wyszła obecność opiatów.
Jakieś jego głębokie przemyślenia powiązały to z makowcem zjedzonym dzień wcześniej.
Zacytuję Ci fragment maila:
"Po przeczytaniu zaś informacji o wynikach dodatnich po zjedzeniu maku
jestem absolutnie przekonany, że to było przyczyną tej sytuacji,
tylko jak przekonać do tego ekipę, która z góry zrobiła ze mnie ćpuna?
Myślę, że dobrze by było, gdyby ten list ujrzał światło dzienne,
albo przynajmniej temat został poruszony.
Jeśli dotrwał Pan do końca wypocin to serdecznie dziękuję i pozdrawiam,"
I co robić w takiej sytuacji?
Rozważając sprawę teoretycznie:
Może nawet jest jakiś związek z tym makowcem, może nie ma
[bo podobno polski mak ma minimalne zawartości heroiny,
ale importowany czeski już niekoniecznie],
czasem pozytywne wyniki są po lekach przeciwkaszlowych
z kodeiną lub Dekstrometorfan-em, o których badany zapomniał.
Nie wykluczam nawet testu fałszywie dodatniego.
Tym nie mniej WOMP współpracuje z certyfikowanym laboratorium
i raczej mają wszelkie możliwe atesty i nie masz punktu zahaczenia.
Jestem tutaj do bólu realistą.
Jeżeli nie masz alternatywnego wyniku z tego samego lub poprzedniego dnia
z innego laboratorium o podobnym stopniu referencji, to nie masz szans.
Nikt nie będzie sprawdzał, czy jadłeś ten makowiec czy nie,
a nawet nie za bardzo widzę jak to udowodnić.
Jeżeli teoretyczną przyczyną są jakieś leki przeciwkaszlowe,
to być może dokumentacja medyczna przekonałaby lekarza
instytucji odwoławczej, że tak naprawdę było i uwzględniłby to w swoim procesie orzeczniczym.
Jak kupiłeś je w aptece bez recepty, nawet masz paragon czy fakturę,
to wątpię czy coś to pomoże.
Czy ma sens jakieś postępowanie sądowe?
Procedura jest typowo administracyjna, więc przed jej zakończeniem
sąd nie będzie dociekał czy masz rację czy nie.
Bardziej się skupią, czy zostały dotrzymane terminy odwołań
niż jaka jest tutaj prawda.
Później, znając tempo działania naszej jurysdykcji,
prędzej udokumentujesz rok abstynencji narkotykowej
niż wygrasz w tym czasie coś w sądzie.
Oczywiście na powtórne badania radzę pójść przygotowanym
biorąc pod uwagę to, co się zdarzyło wcześniej.
Czyli z jakimś wynikiem całego panelu narkotyków oraz wystrzegać
się ciastek z makiem lub mojej ulubionej kutii w okresie przed badaniami.
Ewentualny kaszel leczyć czymś innym.
Reasumując to wszystko.
Niezależnie od powodu, jakiego dostałeś orzeczenie negatywne
jesteś z góry na skazanej pozycji.
Nie mam pojęcia,jaki odsetek badań odwoławczych jest załatwianych po myśli kierowcy,
ale raczej są to pojedyncze przypadki.
Wnioski są tylko dwa.
Pomyśl 10 razy zanim wsiądziesz do auta pod wpływem jakiejkolwiek używki,
a jak już się nieszczęście przydarzyło, to gruntownie się przygotuj do badań.
Nie słuchaj osób, którym się po prostu udało i przeszli bezproblemowo.
Twój przypadek może być nieco inny i możesz stracić prawko na zawsze.
Idąc przygotowanym zmniejszasz szansę orzeczenia negatywnego do minimum
i tylko wyjątkowo nieszczęśliwy zbieg okoliczności może pokrzyżować Twoje plany.
..
Na tym kończę
